sobota, 25 kwietnia 2015

14 - "..to moja bluzka?"




- Diego, musimy porozmawiać - powtórzyłam.
- Jasne - uśmiechnął się i pociągnął mnie w stronę wyjścia z sali.
Wyszliśmy na pusty korytarz. Rozejrzałam się wkoło. Byliśmy sami, a wszyscy uczniowie zebrali się w głównej auli. Wzięłam głęboki wdech.
- Bo ja, bo, no bo wiesz, między nami ostatnio dużo się działo i ten... bo, bo, bo ja no...
Plątałam się w tym, co mówiłam. Niezwykle trudno było wypowiedzieć dwa proste słowa. 'Kocham' i 'cię'.
Chłopak ujął moją twarz w dłonie i pocałował namiętnie. Rozchylił językiem moje wargi i wdarł się do ich wnętrza. Zacisnęłam pięści na jego bluzce i postąpiłam tak samo.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, przytuliłam się do niego.
- Kocham cię, Fran - szepnął mi do ucha.
- A ja ciebie - wtuliłam się w Hiszpana jeszcze bardziej.
Miałam wrażenie, że teraz wszystko potoczy się dobrze. Mając u boku takiego rycerza, mogłabym wszystko.

*kilka tygodni potem*

Zrezygnowana usiadłam na łóżku Ludmiły. Łzy nie przestawały spływać po moich policzkach.
- Cholera, idiotko, to wszystko przez ciebie - powiedziałam do blondynki, ciągle leżącej bezwładnie na szpitalnym łóżku. Złapałam ją za rękę. - I co? Mam się z tobą pożegnać? Już nigdy więcej cię nie zobaczę, nie porozmawiam z tobą? Nie powiem ci, jak bardzo irytująca jesteś, a ty już nigdy nie rzucisz we mnie obiadem, mówiąc, że jestem głupia? To już chyba koniec... - spuściłam głowę. - Nawet nie masz pojęcia jak wiele chciałabym ci powiedzieć - ukryłam twarz w dłoniach. - Przepraszam cię, Ludmi, to jak zwykle ja wszystko popsułam...
- Em, przepraszam - Federico nagle pojawił się w drzwiach. - Mogę?
- Tak, jasne, i tak miałam wyjść - wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia.
Gdy tylko przekroczyłam próg, poczułam, że nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Opadłam na krzesło stojące przy drzwiach.
- Federico, przepraszam, nie mogę wyjść - zagryzłam wargi tak mocno, że zaczęły krwawić. - Nie obrazisz się, jeśli będę tu siedzieć?
- To i tak już nie ma znaczenia - westchnął Włoch.
Odwróciłam wzrok. Widać było po nim, że przepłakał całą noc. Zresztą, ze mną nie było inaczej.
Tego wieczora mieli odpiąć Ferro od tej całej maszynerii, mieli zakończyć jej życie. Nikt z nas nawet nie próbował ich powstrzymywać. Wszyscy wiedzieli, że dla niej już nie ma nadziei.
Od rana w tej sali, w której leżała, przewijali się ludzie. Przyjaciele, znajomi, ale nie jej matka, nie jedyna rodzina jaką miała. Trzeba być okropną osobą, żeby nawet nie spojrzeć na córkę, przed jej śmiercią. Priscilla doskonale o wszystkim wiedziała, bo wczoraj osobiście ją o tym poinformowałam.
- Tak się uparłaś, żeby umierać - Feder przykucnął przy łóżku Ludki i delikatnie pocałował jej rękę. - Wiem, że zawsze musiałaś postawić na swoim, ale w tym wypadku mogłabyś odpuścić, kochanie. Nie będę dużo mówił, nie mam już na to siły. Kocham cię i zawsze będę - pochylił się nad nią i delikatnie musną jej różowe usteczka.
Uśmiechnęłam się lekko. Może ona faktycznie tego chciała, może...
Popatrzyłam na nią i na Federa, który siedział przy niej, a łzy płynęły spod jego powiek.
Róże, które przynosił co rano, były oklapłe i pozbawione życia. Całkiem jak Lu.
- J-ja - usłyszałam nagle delikatny, cichy i zachrypły głos. - Też cię kocham.
Skoczyłam na równe nogi. Podbiegłam do przyjaciółki. Miała otwarte oczy i patrzyła nimi na swojego księcia.
- Ty chyba sobie ze mnie jaja robisz! - zawołałam, przytulając ją.
- Fran, to moja bluzka? - uniosła brwi w pytającym geście.
- Eeeeeee, noo, może - zaśmiałam się. - Jesteś idiotką, bardzo głupią, głupią idiotką i nienawidzę cię. A teraz idę po lekarza, głupku.
Wyszłam z pomieszczenia. Miałam ochotę skakać z radości. Obudziła się, ona się obudziła, Boże obudziła się.
Podbiegłam do Diego, stojącego przy recepcji i uściskałam go tak mocno, jak tylko umiałam.
- Jezu, Frania, udusisz mnie. Co się stało? - zapytał.
- Ludmiła się obudziła! - krzyknęłam. - Ty to w ogóle rozumiesz?
- Przepraszam, mówi panienka o Ludmile Ferro? - podszedł do mnie jakiś lekarz, a ja tylko skinęłam głową.
On odszedł szybko, podejrzewam, że do Lud.
- Diego, cuda się zdarzają - uśmiechnęłam się.
- Wiem - pocałował mnie.
W tym właśnie momencie zadzwonił mój telefon. Teatralnie przewróciłam oczami, odbierając go.
- Halo?
- Hej Francesca, tu Natalia - odezwała się moja menadżerka. - Mam dla ciebie super wiadomość. W przyszłym tygodniu jedziesz w nową trasę. Mam nadzieję, że się cieszysz. Buziaki.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia, przerażenia. Na początku wcale to do mnie nie trafiało. Gdy jednak już zrozumiałam o co się rozchodzi, prawie się rozpłakałam.
Kiedy wszystko zaczęło się układać, mam wyjechać. Super! Wręcz cudownie.
Bez słowa wyszłam ze szpitala i szybkim marszem skierowałam się w stronę parku. Potrzebowałam samotności, spokoju, chwili by pomyśleć.
Tydzień, to tylko tydzień...
Dopiero co Lud wróciła do żywych, niedawno zaczęłam układać związek z Diegito, może życie staje się piękne i już, nagle, czarna dziura.
- Nie - tupnęłam nogą ze złości.
- Spokojnie - ktoś objął mnie od tyłu. - Co jest?
- Nic - wyrwałam się. - Diego, chcę pobyć sama, wybacz, nie bierz tego do siebie...
- Nie no, luz - posłał mi uśmiech i odszedł.
Przysiadłam na jednej z białych ławek. Dzięki ci Naty, jesteś bardzo wspaniałomyślna!
~
Cześć Wam!
Najpierw przepraszam, że rozdział tak późno :<
Ogólnie, na razie rozdziały będą co 2 tygodnie :< Wybaczcie.
A jak Wam się (nie)podoba? Moim skromnym zdaniem nie jest zbyt dobry :/
No nic, opinię pozostawiam Wam :*
Koffam i do następnego!


6 komentarzy:

  1. Super <3
    Fedemila i Diecesca <3
    Lusia się obudziła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest wspaniałe!
    Nie pitol mi tu ,że "nie jest zbyt dobry!!!
    Zakochałam się w nim! Kurde uwielbiam jak opisujesz uczucia Diecescy <3 Albo to jak Federico się z nią żegnał... To było takie piękne... Płacze... Normalnie nie umiem ogarnąć tego jak Ty wspaniale opisujesz to wszystko co dzieje się pomiędzy ludźmi to wszystko staje się takie rzeczywiste..,. cudowne.... Haha najlepszy moment był jak Fran krzyczała na Ludmi haha. Ale kurde nie możesz zostawić szczęśliwych bohaterów cn? Już musi wyjeżdżać!!!!!
    Przepraszam ,za ten kom... Nie jest taki jaki chciałabym aby był.
    Czekam na next<3
    Magic Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejooo <3
    Jestem nową czytelniczką.
    Co prawda tego bloga już trochę czytałam.
    Ale jakoś nie komentowałam. :)
    Świetny rozdział.
    Ludmiła orzyła i będzie z Federico.
    Prawda???
    Diecesca też już jest.
    Ja już muszę kończyć koma, ponieważ śniadanie wzywa.
    Buziaaaki :*
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Frania ma wahania nastrojów, najpierw mówi że Diegoie znosi, a teraz 'rycerz. Lusia ożyła ^^ I wanna live, not just survive... Nasłuchałam się nightcore'u, nie wiń mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne:3 Diego i Fran ❤❤ Lusia ozyla xD Czekam na kolejny rozdzial ;) Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  6. [Przepraszam za spamik]
    Zapraszam do siebie! :) ---> http://lilla2000.blogspot.com
    Historia o zwykłej dziewczynie o imieniu Lilianna, która nie ma łatwego życia.
    Co chwilę coś w nim się zmienia.

    Nowa siostra
    Poszukiwania
    Kłopoty

    Jeśli chcesz dowiedzieć się o życiu Lilianny, wpadnij.
    Będę bardzo wdzięczna :)
    Na pewno się odwdzięczę!

    OdpowiedzUsuń