Okazało się, że nie byłam jedyną osobą, która już dziś zaliczała piosenkę u Angie. Lu też śpiewała. Ze łzami w oczach spoglądała na Federico. Wiedziałam że śpiewa o tym, co do niego czuje i jak bardzo cierpi. Zrobiło mi się przykro kiedy słuchałam tego, co ma w sercu. Na pozór jest świetną, roześmianą dziewczyną. W ogóle nie daje po sobie poznać tego, że w środku aż rozrywa ją z bólu.
Usiadła na krześle, wzięła gitarę i tak po prostu zaczęła śpiewać.
You can call me a thousand truths. I Know That none of them is sincere.
It was so good to us. Do you remember? One false move, and our little world fell apart.
I want to scream. I want to call your name. Come back!
It hurts when I look into your eyes and see, that you do not love me anymore.
I want tomorrow Happened yesterday. I want you again, I whispered "I love you".
Wither without you. Save me. Stay with me here. Give me a hug and kiss.
Let them come back Those old days.
Please...Please...
Wstała, podeszła do Federico. Błądziła wzrokiem po jego nieobecnej twarzy. Pokiwała głową z niedowierzaniem i wybiegła wybuchając płaczem.
- Aj, biedna Ludmiłka - Violka zamrugała ślepiami.
- Weź się zamknij - warknęłam, wychodząc za Lu.
Znalazłam blondynkę w toalecie. Opierała się o kran. Papierowym ręcznikiem ocierała twarz. Stanęłam obok. Zabrałam od niej już do niczego nie nadającą się ścierkę i wyrzuciłam do kosza. Obróciłam dziewczynę w moją stronę.
- Jesteś silna. Dasz sobie radę. Federico to dupek - mówiłam do niej. - Jeśli nie widzi jaka jesteś wspaniała, to już jego strata. Zasługujesz na kogoś innego, Ludka. Kogoś, kto cię doceni. No przytul się - rozłożyłam ramiona, w które wpadała bez zastanowienia.
- Ale ty nie rozumiesz, Francesca? Ja go kocham. Kiedyś był taki wspaniały. Zabierał mnie na romantyczne spacery, przytulaliśmy się przy zachodach słońca, całował mnie tak delikatnie. Mówił, że jestem jego największym skarbem. A ja tak się czułam, jak księżniczka. Potem coś się zmieniło. Nie mam pojęcia co i czemu - znów zaczęła płakać. - Nie potrafię przestać o nim myśleć.
Nie wiedziałam co powiedzieć. W jednej chwili naprawdę pomyślałam o Fede jak o najgorszym, skończonym kretynie, gorszym nawet od Diego. Nigdy nie przeżyłam nic podobnego. Owszem, miałam kilku chłopaków, ale między nami nie było nic więcej niż zauroczenie. Po tym co mówi blondynka, mogłabym wywnioskować, że darzyli się prawdziwą miłością.
Gładziłam przyjaciółkę po plecach i nagle poczułam lekką wypukłość na biodrze dziewczyny. Odsunęłam się od niej. Delikatnie uniosłam bluzkę, którą miała na sobie. Zamarłam.
Spuściła głowę. Odkryłam też jej brzuch.
- Ty się cięłaś - szepnęłam. Przed moimi oczami było mnóstwo strupów, ran. Jednych głębszych i dłuższych, drugich delikatnych. Stare i świeże. - Jak długo to trwa? - zapytałam przerażona.
- Tak długo, jak nam się nie układa. Jakieś dwa miesiące.
- Ludmiła, tak nie może być. Przestań. Nie warto, rozumiesz? Nie warto. Proszę, obiecaj mi, że o nim zapomnisz i już nigdy więcej sobie tego nie zrobisz - prosiłam. Zależało mi na niej sama nie wiem czemu. Bardzo polubiłam tą dziewczynę. Jest w niej coś co sprawia, że nie da się jej nie lubić. A bynajmniej ja to tak odczuwam.
- Nie mogę ci obiecać czegoś, czego nie będę w stanie zrobić. To jest już nałóg. Poza tym, kiedy to robię... wtedy serce mnie mniej boli.
- Nie wiem co mam zrobić, Luśka, żeby cię przekonać. Proszę cię...
- Dobrze Francesca, nie mówmy o tym. Idź na lekcję, bo zdaje mi się, że chciałaś zaliczyć - odwróciła kota ogonem.
- Nie ma mowy, bez ciebie nigdzie nie idę. Jeszcze sobie coś zrobisz - spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Ja się stąd nie ruszam. Nie chcę go widzieć...
- Masz zamiar ukrywać się przez cały dzień? To bez sensu - pociągnęłam ją za rękę i wypchałam na korytarz, a następnie do sali.
- Przepraszamy - odezwałam się, kiedy obie zajęłyśmy już swoje miejsca.
Angie popatrzyła na nas ze zrozumieniem. Tłumaczyła coś o nutach. Wcale nie musiałam jej słuchać i nie robiłam tego. Starałam się uporządkować myśli jak porozrzucane puzzle.
Federico wydał mi się ostatnio bardzo miły i pomocny. Uroczy i kochany... nie, nie, nie. Wróć. Skrzywdził moją przyjaciółkę.
- Francesca - głos Angeles przywrócił mnie na ziemie. - Zaprezentujesz nam swój utwór?
Bez słowa wstałam i zatrzymałam się przy keyboardzie. Wykonałam moją piosenkę, która powinna pojawić się na nowej płycie, bo jest świetna. Wyszła mi, muszę to przyznać. Nazwałam ją "Universo".
Tak właśnie skończyły się zajęcia. Po wyjściu z sali spojrzałam na swój grafik. Miałam jakieś pół godziny przerwy.
Może uda mi się coś zrobić z nieszczęsną Lu. Niestety znam tylko jedną osobę, która może mi pomóc. Tylko, że jest ona na tyle arogancka, kamska i prostacka, że pewnie odmówi.
- Diego! - zawołałam go, wiedząc, że stoi przy swojej szafce.
Podbiegłam do chłopaka. Miałam nadzieję, że chociaż tym razem zachowa minimum powagi i nie będzie zachowywać się jak klaun.
- Czego belka? - zapytał.
- Że co? Jaka belka? - uniosłam wzrok, zdziwiona. - A zresztą, nie ważne. Diego, nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale... potrzebuję twojej pomocy.
- Belka. Takie zdrobnienie od bella. Czego Frania sobie życzy? - ukłonił się. Co za pajac. Wie doskonale, że nienawidzę jak tak na mnie mówią.
- Ludmiłę kojarzysz? Musisz jej znaleźć chłopaka - wydusiłam.
- A to niby po co?
- Bo Federico i ona rozstali się i...
- Nie mam zamiaru bawić się w swatkę i działać z tobą - syknął. - Rób co chcesz, ale na mnie nie licz.
- Dobra. Super. Poradzę sobie sama - odwróciłam się na pięcie i wściekła odeszłam
Jak ja go nie znoszę. Nie potrafi się zachować normalnie, nawet, gdy sytuacja tego wymaga. Pieprzony egoista.
~
I tak oto prezentuje nam się trójeczka.
Przepraszam, że tyle o Lu, ale musiałam. W dalszych rozdziałach zrozumiecie czemu.
Jak Wam się podobało? c:
Besos bellas <3
- Francesca - głos Angeles przywrócił mnie na ziemie. - Zaprezentujesz nam swój utwór?
Bez słowa wstałam i zatrzymałam się przy keyboardzie. Wykonałam moją piosenkę, która powinna pojawić się na nowej płycie, bo jest świetna. Wyszła mi, muszę to przyznać. Nazwałam ją "Universo".
Tak właśnie skończyły się zajęcia. Po wyjściu z sali spojrzałam na swój grafik. Miałam jakieś pół godziny przerwy.
Może uda mi się coś zrobić z nieszczęsną Lu. Niestety znam tylko jedną osobę, która może mi pomóc. Tylko, że jest ona na tyle arogancka, kamska i prostacka, że pewnie odmówi.
- Diego! - zawołałam go, wiedząc, że stoi przy swojej szafce.
Podbiegłam do chłopaka. Miałam nadzieję, że chociaż tym razem zachowa minimum powagi i nie będzie zachowywać się jak klaun.
- Czego belka? - zapytał.
- Że co? Jaka belka? - uniosłam wzrok, zdziwiona. - A zresztą, nie ważne. Diego, nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale... potrzebuję twojej pomocy.
- Belka. Takie zdrobnienie od bella. Czego Frania sobie życzy? - ukłonił się. Co za pajac. Wie doskonale, że nienawidzę jak tak na mnie mówią.
- Ludmiłę kojarzysz? Musisz jej znaleźć chłopaka - wydusiłam.
- A to niby po co?
- Bo Federico i ona rozstali się i...
- Nie mam zamiaru bawić się w swatkę i działać z tobą - syknął. - Rób co chcesz, ale na mnie nie licz.
- Dobra. Super. Poradzę sobie sama - odwróciłam się na pięcie i wściekła odeszłam
Jak ja go nie znoszę. Nie potrafi się zachować normalnie, nawet, gdy sytuacja tego wymaga. Pieprzony egoista.
~
I tak oto prezentuje nam się trójeczka.
Przepraszam, że tyle o Lu, ale musiałam. W dalszych rozdziałach zrozumiecie czemu.
Jak Wam się podobało? c:
Besos bellas <3
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <3333
OdpowiedzUsuńLu się cięła ??
Głupi Feder !!!!!!
Jak tak można ??!!
Dieguś jak zwykle sobą *__*
Kiedy on się zmieni ??
Pozdrawiam xxx
czekam na kolejnyy :)
Panna Martin
Druga ;P
OdpowiedzUsuń♡.♡
UsuńKocham ten roz!!!!
Lu nie tnij się!!!
Fede wwróć do Lu!!!
Diego ni bądź pieprzonym egoistą!!!!
Fran...
Do niej żadnych uwag i do cb także.
Koffam!!!
MECHI♥♡♥♡
W końcu Zajrzałam i tutaj ^.^
OdpowiedzUsuńFran i Diego tak się niby nienawidzą ale to jest takie słodkie, urocze i wgl *.*
Lu się tnie przez Federa ;-;
Nie fajnie :/
Wybacz ten bezsensowny komentarz ale bede tu też wpadać i przy następnym rozdziale obiecuje zostawić dłuższy kom <3
Alex
Wszystkie rozdzialiki przeczytałam kolejny cudny blog Wercika <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię i Twoje opowiadanie,..
Ludka się cięła nieee!!!!
OMG ,ale Diego jest chamski w Twoich opowiadaniach :/
Fran <3 Kocham ją <3 <3 <3
Federico ty idioto jak mogłeś!!!!!!
Mrs Dark
Zajmuje :))
OdpowiedzUsuń♡♡♡♡moje
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Lusia się cięła/tnie moja biedna. Diegusio chamski;p Z n
OdpowiedzUsuńDiegoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!!! Debil i tyle Ci powiem. Cholernie seksowny i przystojny, ale i tak debil... Lusia, biedna
OdpowiedzUsuńKochana gratuluję! Zostałaś nominowana do LBA ♥ na moim blogu : http://fedemilaa-4ever.blogspot.com/2015/01/libster-blog-award.html#comment-form
OdpowiedzUsuńCo tam, że minęło już tyle czasu...
OdpowiedzUsuńJestem i ja xd
Niby się nienawidzą... A i tak wszyscy wiedzą, że jeszcze będą razem xd Nie teraz to póżniej ;3 Poczekaaaaamy ;3
Biedna Luśka się tnie ;-;
No jak ty tak możesz?! Ja się pytam jaaaak?!
Ughh... Czekam na nexta!
Wenyy! ;*
Buziole - Maja <3
Świetne! Podoba mi się to, jak Francesca troszczy się o Ludmiłę :)
OdpowiedzUsuń