Nie ma opcji bym darowała Ludmile.
Wczoraj wróciłam do domu późno, a poza tym, nie miałam czasu dzwonić do dziewczyny. Westchnęłam cicho, obracając głowę w bok. Federico spał słodko. Tak, spędziłam z nim ostatnią no i straciłam dziewictwo... Ale nie żałuję, bo chyba naprawdę bardzo go kocham. Poza tym, był taki delikatny, czuły i.... i tylko szkoda mi Ludmi. Nie mam bladego pojęcia jak zareaguje na wieść, że z nim jestem. Boję się o nią. Lecz serce nie sługa.
Wstałam cicho, owijając się jednym z koców, którymi byliśmy przykryci. Podreptałam do łazienki, gdzie umyłam się, ubrałam i zrobiłam inne czynności z kategorii 'rutyna poranna'. Potem poszłam do kuchni, by zrobić śniadanko mi i mojemu
Stałam i smażyłam naleśniki, kiedy poczułam na swojej talii czyjeś ciepłe dłonie.
- Dzień dobry, kotku - mruknął Federico, całując mnie w policzek. - Jak się spało?
- Smacznie, dziękuję - uśmiechnęłam się.
Nałożyłam nam jedzenie na talerze i położyłam je na stole.
- Fede, ja dzisiaj pójdę do Ludmiły.... - zaczęłam.
- Przestań już o niej mówić, Fran - przerwał mi.
- Obiecuję, że więcej nie będę, ale posłuchaj. Proszę - spojrzałam na niego maślanymi oczkami, na co tylko skinął głową. - Nie chcę żeby ona o wiedziała o tym, co nas łączy. Jeszcze nie teraz.
- Kochanie, nie rób wszystkiego, żeby ją zadowolić. Ja mam prawo ułożyć sobie z kimś życie, czy jej się to podoba, czy też nie - dotknął mojej dłoni i uniósł podbródek. - Przyrzeknij, że dziś jej o tym powiesz.
Zmarszczyłam brwi i zagryzłam nerwowo dolną wargę. Wiedziałam, że potwornie ją zranię. Z drugiej jednak strony chłopak ma trochę racji. Powinna wiedzieć. lepiej, żeby dowiedziała się tego ode mnie niż takiej Violki na przykład. Wiem jak ciężko jest coś ukrywać, a przy okazji okłamywać ludzi... Dopiero co skończyłam ten chory 'związek' z Diego, a już mam się wpakować w następne bagno? Nie, nie mogę. Powiem jej.
- Dobrze - przytaknęłam.
Potem Feder odprowadził mnie pod dom blondynki. Chciał mieć pewność, że nie stchórzę. Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam dzwonkiem. Przyjaciółka otworzyła mi drzwi i wpuściła do środka.
Nie odezwałam się do niej ani słowem, puki nie znalazłyśmy się w jej pokoju. Z kamienna twarzą usiadłam na miękkim łóżku z baldachimem. Przypatrywałam jej się uważnie, wzrokiem, który mógłby zabić.
- Co się stało? - zapytała wreszcie niepewnie.
- Wiem o wszystkim - rzuciłam bez emocji. - Federico powiedział mi, czemu zerwaliście.
Lud nagle wybuchnęła płaczem.
Nie spodziewałam się takiej reakcji. Ba, w ogóle niczego się nie spodziewałam, ale... Ale to przerastało moje wyobrażenia. Przecież nie powiedziałam nic co by mogło ją skrzywdzić. Jeszcze.
Przycupnęła obok mnie. Otarła łzy, które ciągle płynęły po policzkach. Próbowała się uspokoić.
- J-ja ci to wszystko wyjaśnię, Francesca - odezwała się drżącym głosem.
- Dobrze, chętnie posłucham - stwierdziłam tym samym, zimnym tonem. - I jest jeszcze coś, o czym mu... - zakryła mi usta ręką.
- Ciiii - szepnęła.
Nie wiedziałam co się dzieje, ale wedle jej prośby nie odzywałam się. Przyznam, już nie wiedziałam co myśleć. Byłam zdumiona, wściekła i smutna na raz.
- Do szafy - zawołała szeptem Ludka.
- Co? - zapytałam, również półtonem, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Potem ci powiem. Szybko, Fran - popchała mnie w stronę dębowych drzwi.
Wskoczyłam do wnętrza mebla. Było tam zupełnie ciemno. Tylko maleńka smuga światła wpadła przez szparkę pomiędzy skrzydłowymi drzwiczkami. Przez nią też obserwowałam, to, co się działo.
Ludmła chwyciła jakąś książkę, usiadła przy biurku i udała, że ją czyta. Po chwili do pomieszczenia weszła kobieta. Była bardzo podobna do mojej przyjaciółki, ale starsza. Podejrzewałam, że matka.
- Córko - zwróciła się do niej. - Masz godzinę. Dziś w nocy potrzebuję mieć dom dla siebie.
Mówiła tak szorstko i nieprzyjemnie, że nawet mnie przeszły dreszcze.
- Mamo, ale Leon pojechał na weekend do ciotki i nie ma go w mieście. Gdzie ja mam się podziać? - zapytała z nadzieją.
- Nie obchodzi mnie to. Możesz spać sobie nawet pod mostem - warknęła Priscilla, bo jak się potem dowiedziałam, właśnie tak ma na imię.
- Mamo, proszę. Nie będę ci przeszkadzać pozwól mi zostać - błagała, niemalże na kolanach Luśka.
- Posłucham mnie, ty mała jędzo - kobieta pociągnęła ją za włosy tak, że ta wstała. - Jesteś nikim. Nikim, rozumiesz? - syczała przez zaciśnięte zęby. - Za godzinę ma cię tu nie być, ty dziwko. Ciesz się, że w ogóle pozwalam ci ze sobą mieszkać.
Puściła nastolatkę i wyszła, trzaskając drzwiami. Lu upadła na podłogę, a słone kropelki znów spływały spod jej powiek.
Byłam przerażona tym, co zobaczyłam. Nie mogłam wymówić nawet słowa. Miałam teraz ochotę iść do tej podłej baby i jej kłaki powyrywać. Jak można tak traktować innych?! Przecież... To mi się nawet w głowie nie mieści.
- Boże - szepnęłam, wychodząc z ukrycia. - Ty przeżywasz piekło...
- Przywykłam - stwierdziła, po czym wstała. Cały czas masowała miejsce, w którym trzymała ją Pris.
Wyjęła torbę podróżną i wpakowała do niej kilka niezbędnych rzeczy. Przypatrywałam się dziewczynie, nie rozumiejąc jej poczynań.
- Dzisiaj przenocujesz u mnie - stwierdziłam wreszcie.
Ona tylko spojrzała na mnie oczkami pełnymi wdzięczności i rzuciła mi się w ramiona.
- Dziękuję kochana.
- Nie ma za co, Ludmi. A teraz muszę ci coś powiedzieć. Wolę, żebyś dowiedziała się tego ode mnie - odsunęłam ją od siebie na długość ramion. - Jestem z Federico.
Blondyna uśmiechnęła się tylko i wróciła do pakowania rzeczy.
Kolejna reakcja która mnie zszokowała.
W co ja się pakuje... Co ja robię...
~
Hola!
Tsam,,, w rozdziale pewnie jest sporo błędów, bo nie dałam rady go sprawdzić. Wybaczcie :<
Podoba Wam się czy nie bardzo? Tylko szczerze :*
Kocham Was mocno!
Aaaaaaaa.
OdpowiedzUsuńJak mogłaś.
Fedecesca?? Nie, nie i jeszcze raz nie.
Reakcja Luci mnie całkowicie zaszokowała.
Francesca... Nie ładnie.
Priscilla... Udusze, rozszarpie.
A no i... JUPIII JESTEM PIERWSZA
Czekam na next i na Diecesce!!!
Pozdrawiam.
Alex
Cudowny rozdział tylko gdzie Diecesca ?? <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńReally?
Federico i Francesca?? o.O
Why?!
Współczuję Ludmile...
Dzień w dzień przeżywa w domu niewyobrażalne piekło. Zgaduję, że Fede o tym nie wiedział, prawda??
I pewnie to przez Priscillę Lu usunęła ciążę...
Gdyby o tym wszystkim wiedział Federico...
Pewnie trudno jej sobie poradzić z utratą ukochanego... Do tego jej najlepsza przyjaciółka powiedziała jej, że jest w nim zakochana. Pewnie nie jest jej łatwo...
Z drugiej strony Francesca ma rację, że nie wybieramy osoby, w której się zakochujemy.
A, i mam jedno drobne pytanie: gdzie Diecesca?! I kiedy będzie??
Uwierz mi, ciężko mi się czyta o trudnej sytuacji Luci i sama nie wytrzymam Fedecesci...
Czekam na nexta <3
Jakaś patologia,,, Fede i Fran. Bardzo oryginalne, nie mówię, ale jednak... Ha. Co dalej pisać? Biedna Ludmiła i w ogóle.
OdpowiedzUsuńDo szafy... Jak to kurde zabrzmiało?!
Ćśś... Twoje powieki staja się ciężkie, nie widzisz wcale tego spamu: http://dreams-about-friend.blogspot.com/
Rozdział jak zawsze świetny, tylko ja tu mojej Diecesci ninigdzie nie widze.
OdpowiedzUsuńMoże jest w szafie?
Nie, wiem!
Jest pod biurkiem!
A nie.
Ni ma!
Ale ja nie chce Fedecesci!
Fedemila i Diecesca, jasne?
Kocham!
Ciao!
MECHI♥♡♥♡
Nie, tylko nie Fede i Fran :/ Fede ma być z Luśką, ona jest taka biedna! Tyle przechodzi a ten ją jak gdyby nigdy nic zostawiam -.- Coś czuję ,że to poronienie nie było wcale winą Lu, mam rację?
OdpowiedzUsuńZostałyście nominowane do LBA na moim blogu:
http://naxi-te-amo.blogspot.com/2015/02/capitulo-8-lba.html
Podoba mi się! !!
OdpowiedzUsuńMechiś odnalazła właśnie twojego kolejnego bloga!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
Cudoo.
Fedescesca? Ma byc Diecesca!!
Besos, Mechiś ;**
Mi się bardzo podoba szczerość i dobre serce Fran :) Szkoda tylko, że Pris jest dla Ludmiły taka niemiła:/
OdpowiedzUsuń