niedziela, 1 lutego 2015

5. "...zrobiłam to."





Obudził mnie dźwięk mojego telefonu, oznajmiający, że ktoś dzwoni. Niechętnie chwyciłam komórkę leżącą na szafce nocnej stojącej obok mojego łóżka. Nie patrząc nawet z kim będę rozmawiać, odebrałam.
- Tak, słucham? - wymamrotałam na wpół śpiąc.
- Cześć Francesco, tu Federico. Nie przeszkadzam? - usłyszałam jego śliczny głos. Momentalnie się rozbudziłam.
- Nie, nie. Tylko spałam - zaśmiałam się. - W soboty zazwyczaj ciężko wyciągnąć mnie z łóżka.
- W takim razie bardzo przepraszam. Chciałem tylko zapytać, czy spotkamy się dzisiaj, by przećwiczyć naszą piosenkę i w ogóle... Wiesz, bo oprócz samego śpiewania musimy jeszcze ułożyć choreografię - westchną. - Ale jakoś sobie poradzimy, przecież masz ogromny talent.
- Nie schlebiaj mi, Fede, bo czuję, że się rumienię - skarciłam go wesołym głosikiem. - Dobrze, spotkamy się w parku obok Studia za jakieś dwie godziny?
- Dobrze, to do zobaczenia.
- Pa.
Rozłączyłam się. Normalnie, to przyłożyłabym głowę do poduszki i spała smacznie do wieczora, a potem do rana, ale nie tym razem. Miałam tylko dwie godziny, a chciałam, sama nie wiem czemu, wyglądać dobrze.
Trochę wstyd mi się przyznać, ale śmiem podejrzewać, że Freder mi się podoba. Tak, wiem, okropne. Jest byłym mojej przyjaciółki, a ona ciągle go kocha i chce do niego wrócić. Nie powinnam... Ale nie umiem nad tym zapanować.
Wyskoczyłam spod mięciutkiej pierzyny i podeszłam do szafy. Przebierałam w sukienkach, aż wreszcie znalazłam odpowiednią. Pobiegłam w stronę łazienki, by zrobić się na bóstwo... Efekt końcowy był świetny. Naprawdę.
Zadowolona z siebie postanowiłam już wyjść, wcale nie zwracając uwagi na to, która jest godzina. Najwyżej trochę poczekam. Wsadziłam w uszy słuchawki, które podłączyłam do odtwarzacza muzyki i wyszłam, zamykając mieszkanie na klucz. Wesoło szłam w stronę umówionego miejsca. Nawet się nie spostrzegłam, a byłam już na miejscu.
Usiadłam na ławce, bo faktycznie chłopaka jeszcze nie było. Wyłączyłam playlistę. Wtedy coś zwróciło moją uwagę. Kawałek dalej kłóciła się jakaś para. Gdy podeszłam bliżej, zdałam sobie sprawę, że widzę Ludmiłę z Fede.
Schowałam się za drzewem i starałam się zrozumieć coś z tego, co do siebie krzyczeli.
- Zrozum, ja musiałam! - płakała Ludmiła.
- Nie. Nie musiałaś. Nigdy ci tego nie wybaczę, rozumiesz? Nigdy - mówił do niej Włoch.
- Chociaż spróbuj mnie wysłuchać.
Ale jego już nic nie obchodziło. Machnął tylko ręką, odwrócił się i odszedł.
Co jest między nimi nie tak? No, co? Musze się dowiedzieć i to teraz, już, w tej chwili. Inaczej nie będę mogła spać spokojnie.
Poczekałam aż Lud odejdzie i podążyłam za jej wcześniejszym rozmówcą.
Zasłoniłam mu oczy od tyłu.
- Hm.. Francesca? - zgadł od razu.
- Tak, skąd wiedziałeś? - wyszczerzyłam się w uśmiechu.
- Poczułem twoje perfumy - uniósł kąciki ust. - Usiądziemy?
Kiwnęłam tylko głową. Nie wiedziałam jak mogę zacząć temat. Denerwowałam się i panikowałam, ale zarazem byłam tak cholernie pewna siebie, jak rzadko.
- O co poszło z Ludmi? - przygryzłam lekko dolną wargę.
- Nie obraź się, ale chyba nie powinnaś się wtrącać. Ciężki temat...
- Ale to właśnie są moje sprawy - przerwałam mu. Byłam zła. Kolejna osoba, która chce ukryć przede mną fakty. - Lu jest moją przyjaciółką i nie mówi mi całej prawdy. Ja muszę wiedzieć, co się między wami stało. Muszę. Zrób to dla mnie, proszę.
- No dobrze - westchną. - Tylko nie mów o tym nikomu... Ludmiła...ona... - wziął głęboki wdech. - usunęła nasze dziecko.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Nagle wszystko stało się tak dziecinnie proste. Pasowało do siebie idealnie. Ale. No właśnie, zawsze jest jakieś 'ale', jakieś 'jednak', 'a', 'albo'. Nigdy nic nie jest czarne i białe. Ona nie byłaby do tego zdolna! Jestem pewna, że coś musiało ją zmusić. Ma zbyt dobre serce...
- Że co?!- krzyknęłam, gdy lekko ochłonęłam. - Raz - ona była w ciąży? Dwa - co zrobiła?!
- Tak, była w ciąży. I pozbyła się jej. Nie wiem czemu, Francesca. Tak po prostu, któregoś wieczoru zadzwoniła do mnie i oznajmiła, że dokonała aborcji. Wtedy moje serce pękło. To było straszne. A obiecywałem jej, że nie zostanie z tym sama...
- Wybacz, Feder, ale ja chyba muszę z nią porozmawiać. Spotkajmy się potem, co ty na to?
- Nie - zatrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek. - Nie rób tego. Nie zmieniaj wszystkich swoich planów ze względu na nią. Zostań tu ze mną. Powinniśmy ćwiczyć.
Miał rację. Po części. Ale i tak porozmawiam z dziewczyną. Nie ujdzie jej to na sucho. Zdecydowanie nie. Nie pozwolę, by zmarnowała sobie życie, mimo, że już to zrobiła .
Zaśpiewałam z Włochem raz, drugi, trzeci, piąty, piętnasty, dwudziesty piąty... Ale ile można? Moje gardło też nie jest nie do zdarcia. Bolało już i czułam, że je nadwyrężyłam.
- Koniec. Dosyć - zawyrokowałam. - Już nie mam siły.
- No dobrze. Ja zresztą też - przytaknął. - Przejdziemy się na lody, piękna?
Nie mogłam nawet mówić, więc tylko skinęłam głową na tak.
Zabrał mnie na spacer. Szliśmy dosyć długo, aż zaczęło się ściemniać. Zrobiło mi się ciut zimno, co chyba zauważył, bo zdjął bluzę, którą miał na sobie i założył ją na moje nagie ramiona.
Gdy wracaliśmy, tą samą drogą, gwiazdy były już wysoko na niebie. Zapatrzona w nie, weszłam w Federico.
- Ojej, przepraszam - zarumieniłam się.
- Nic nie szkodzi - objął mnie ramieniem. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Spuściłam wzrok, zawstydzona, ale i zadowolona. - Noc jest tak piękna, jak ty - szepnął mi do ucha.
To było takie słodkie. Jeszcze nigdy przy nikim tak się nie czułam. Wyjątkowo.
On mnie doceniał. Sprawiał, że czułam, że świat może się dla nas mnie zatrzymać.
Jeju, chyba się zakochałam. Nie powinnam, nie powinnam, nie powinnam... Ale tak, zrobiłam to. A co się stało, to się nie odstanie. Nie tak łatwo...
~
Mhyyyym...nie taki zły ten rozdział.
Moim zdaniem.
A Waszym?
Kofffam mocno <3 

7 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa <33
    cudeńko !
    czyżby szykowała się Fedecesca ? :3
    Ja chcę Diecesce ! ;c
    Plose :*
    czekam na kolejny z niecierpliwością ^^
    Pozdrawiam xxx

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  2. Lusia!!! JAK TY MOGŁAŚ?! A ty Federicusiu się wstrętnie zachowałeś... Wróć do niej i kochaj mimo wszystko. Fran jest jak ja :D Też wstaję o 12 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz nominacje do LBA na moim blogu <3 http://fedemila-na-zawsze123.blogspot.com/
    Mrs Dark

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest cudooowneee! <33333333
    Lu! Jak mogłaś usunąć dziecko?! Co ty zrobiłaś?! Mam nadzieję, że dowiem się dlaczego ona to zrobiła już w następnym rozdziale!
    A ty Fran? Jak do cholery jasnej mogłaś zakochać się w Federico?! To były Ludmiły, twojej przyjaciółki! Ughhh... Życie jest do dupy...
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
    Weenyyyyyy!
    Buziole - Maja<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Idę czytać wszystko od początku bo dopiero co znalazłam ten blog i zapowiada się że będę stałą czytelniczką.:D

    W między czasie zapraszam też do mnie: http://fedemila-moja-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Lu usunęła dziecko?! ;O Fran zdradziła przyjaciółkę?!
    Zabieram się za czytanie next :) muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń